RaspberryPi: wspólna klawiatura, wspólna mysz i ewentualnie wspólny monitor, czyli jak zachować spokój...
Zapewne wielu z Was używa na co dzień świetnego programu Synergy (http://synergy-foss.org/). Bo też wielu z Was spotkało się z sytuacją, kiedy to trzeba było w tym samym czasie (szachista powiedziałby: symultanicznie) obsługiwać dwa lub więcej komputerów. W moim przypadku, na szczęście, liczba fizycznych (znajdujących się w tym samym pomieszczeniu, a nawet na tym samym biurku) komputerów obsługiwanych równolegle nie przekroczyła dwóch - stacjonarny i laptop.
Żeby usprawnić sobie pracę najlepiej jest, przełączając się między komputerami, nie odrywać rąk od klawiatury i myszy - można ewentualnie spojrzeć na drugi monitor (do czego zresztą coraz częściej przychodzi nam się przyzwyczajać). Rozwiązań jest wiele - choćby różne wynalazki typu VNC, tyle, że zdalne pulpity, jak sama nazwa wskazuje, najlepiej sprawdzają się w pracy zdalnej (sieć o większym zasięgu, niż klasyczny LAN). Synergy zaś, mimo, że również wykorzystuje łącze sieciowe, służy po prostu do umożliwienia korzystania z jednej myszy i jednej klawiatury na kilku komputerach, najlepiej stojących na tym samym biurku. Moim zdaniem rozwiązanie jest rewelacyjne.
Na stronie Synergy (link podany wcześniej) znajdziemy dokładne informacje o tym programie, tutaj zaś opiszę krótko, jak użyć tego softu na RaspberryPi i komputerze stacjonarnym.
Zaczynamy od instalacji Synergy na komputerze stacjonarnym i na RaspberryPi - jeżeli stacjonarny działa pod kontrolą debianopodobnego linuksa, polecenie instalacji jest takie samo:
sudo apt-get install synergy
Polecenie to zainstaluje podstawowy pakiet oprogramowania - na RPi będzie to już wszystko, natomiast komputer stacjonarny warto wyposażyć jeszcze w GUI dla Synergy, czyli doinstalować quicksynergy (w analogiczny sposób, jak paczkę podstawową).
Zakładam oczywiście, że ponieważ nie mamy klawiatury i myszy podłączonej do RPi, obsługujemy "malinę" przez ssh.
Zaczynamy od komputera stacjonarnego - uruchamiamy quicksynergy i konfigurujemy serwer, czyli komputer udostępniający mysz i klawiaturę:
W okienku programu widzimy cztery pola, w które możemy wpisać nazwy (adresy) komputerów znajdujących się w naszej sieci (widocznych dla naszego komputera stacjonarnego). Umieszczenie adresu komputera po lewej stronie (u mnie laptop Rhaenys - nazwa zdefiniowana w pliku /etc/hosts) powoduje, że po ustanowieniu przez niego połączenia z naszym komputerem (serwerem) będziemy mogli "przełączyć się" na pulpit klienta (Rhaenys) przesuwając kursor myszy maksymalnie na lewą krawędź ekranu serwera (kto zgadnie, w jaki sposób "wracamy" do głównego komputera?). Analogicznie wygląda to z pozostałymi trzema polami. Po prawej stronie znajduje się nasz RaspberryPi (nazwa również zdefiniowana w /etc/hosts). Klikamy Execute i przechodzimy do konfiguracji Synergy po stronie "maliny". W oknie konsoli wydajemy polecenie startx - zobaczymy kilka komunikatów x-serwera i... no właśnie, musimy teraz spojrzeć na monitor podłączony do RPi (u mnie - przełączyć na panelu monitora źródło sygnału ;)). Widzimy pięknie uruchomiony i kompletnie bezużyteczny GUI RPi :) Jeżeli uzyskaliśmy taki efekt, to znaczy, że możemy teraz uruchomić klienta Synergy - najlepiej razem z pulpitem RPi, żeby od razu móc rozpocząć pracę. Z poziomu konsoli "ubijamy" x-server, przechodzimy do katalogu /etc/X11/xinit, otwieramy w dowolnym edytorze tekstowym plik xinitrc i gdzieś na początku pliku, np. zaraz w drugiej linii (pierwsza - wiadomo #!/bin/sh :)) lub pod komentarzem informującym o przeznaczeniu tego pliku, umieszczamy polecenie:
synergy 192.168.1.1
Adres IP to oczywiście adres serwera udostępniającego zasoby - w naszym przypadku komputera stacjonarnego.
Zapisujemy plik i jeszcze raz (ciągle z poziomu konsoli ssh) uruchamiamy GUI. Jeśli nic dziwnego po drodze się nie wydarzyło, możemy się cieszyć współdzieleniem naszych podstawowych urządzeń wejścia-wyjścia i pracować w GUI RPi bez konieczności przełączania klawiatury i myszy lub konieczności posiadania drugiego zestawu urządzeń.
Dlaczego piszę o Synergy, skoro dotyczy tylko środowiska graficznego?
Do zwykłej pracy w shellu wystarczy oczywiście połączyć się z RPi za pomocą ssh. Zdarzają się jednak sytuacje, w których koniecznie musimy przejść w tryb GUI na "malinie" - choćby np. w celu przetestowania oprogramowania (naszego czy też właśnie zainstalowanego). W tych sytuacjach Synergy jest praktycznie niezastąpiony (chyba, że wolimy jakieś oprogramowanie alternatywne).
Żeby usprawnić sobie pracę najlepiej jest, przełączając się między komputerami, nie odrywać rąk od klawiatury i myszy - można ewentualnie spojrzeć na drugi monitor (do czego zresztą coraz częściej przychodzi nam się przyzwyczajać). Rozwiązań jest wiele - choćby różne wynalazki typu VNC, tyle, że zdalne pulpity, jak sama nazwa wskazuje, najlepiej sprawdzają się w pracy zdalnej (sieć o większym zasięgu, niż klasyczny LAN). Synergy zaś, mimo, że również wykorzystuje łącze sieciowe, służy po prostu do umożliwienia korzystania z jednej myszy i jednej klawiatury na kilku komputerach, najlepiej stojących na tym samym biurku. Moim zdaniem rozwiązanie jest rewelacyjne.
Na stronie Synergy (link podany wcześniej) znajdziemy dokładne informacje o tym programie, tutaj zaś opiszę krótko, jak użyć tego softu na RaspberryPi i komputerze stacjonarnym.
Zaczynamy od instalacji Synergy na komputerze stacjonarnym i na RaspberryPi - jeżeli stacjonarny działa pod kontrolą debianopodobnego linuksa, polecenie instalacji jest takie samo:
sudo apt-get install synergy
Polecenie to zainstaluje podstawowy pakiet oprogramowania - na RPi będzie to już wszystko, natomiast komputer stacjonarny warto wyposażyć jeszcze w GUI dla Synergy, czyli doinstalować quicksynergy (w analogiczny sposób, jak paczkę podstawową).
Zakładam oczywiście, że ponieważ nie mamy klawiatury i myszy podłączonej do RPi, obsługujemy "malinę" przez ssh.
Zaczynamy od komputera stacjonarnego - uruchamiamy quicksynergy i konfigurujemy serwer, czyli komputer udostępniający mysz i klawiaturę:
W okienku programu widzimy cztery pola, w które możemy wpisać nazwy (adresy) komputerów znajdujących się w naszej sieci (widocznych dla naszego komputera stacjonarnego). Umieszczenie adresu komputera po lewej stronie (u mnie laptop Rhaenys - nazwa zdefiniowana w pliku /etc/hosts) powoduje, że po ustanowieniu przez niego połączenia z naszym komputerem (serwerem) będziemy mogli "przełączyć się" na pulpit klienta (Rhaenys) przesuwając kursor myszy maksymalnie na lewą krawędź ekranu serwera (kto zgadnie, w jaki sposób "wracamy" do głównego komputera?). Analogicznie wygląda to z pozostałymi trzema polami. Po prawej stronie znajduje się nasz RaspberryPi (nazwa również zdefiniowana w /etc/hosts). Klikamy Execute i przechodzimy do konfiguracji Synergy po stronie "maliny". W oknie konsoli wydajemy polecenie startx - zobaczymy kilka komunikatów x-serwera i... no właśnie, musimy teraz spojrzeć na monitor podłączony do RPi (u mnie - przełączyć na panelu monitora źródło sygnału ;)). Widzimy pięknie uruchomiony i kompletnie bezużyteczny GUI RPi :) Jeżeli uzyskaliśmy taki efekt, to znaczy, że możemy teraz uruchomić klienta Synergy - najlepiej razem z pulpitem RPi, żeby od razu móc rozpocząć pracę. Z poziomu konsoli "ubijamy" x-server, przechodzimy do katalogu /etc/X11/xinit, otwieramy w dowolnym edytorze tekstowym plik xinitrc i gdzieś na początku pliku, np. zaraz w drugiej linii (pierwsza - wiadomo #!/bin/sh :)) lub pod komentarzem informującym o przeznaczeniu tego pliku, umieszczamy polecenie:
synergy 192.168.1.1
Adres IP to oczywiście adres serwera udostępniającego zasoby - w naszym przypadku komputera stacjonarnego.
Zapisujemy plik i jeszcze raz (ciągle z poziomu konsoli ssh) uruchamiamy GUI. Jeśli nic dziwnego po drodze się nie wydarzyło, możemy się cieszyć współdzieleniem naszych podstawowych urządzeń wejścia-wyjścia i pracować w GUI RPi bez konieczności przełączania klawiatury i myszy lub konieczności posiadania drugiego zestawu urządzeń.
Dlaczego piszę o Synergy, skoro dotyczy tylko środowiska graficznego?
Do zwykłej pracy w shellu wystarczy oczywiście połączyć się z RPi za pomocą ssh. Zdarzają się jednak sytuacje, w których koniecznie musimy przejść w tryb GUI na "malinie" - choćby np. w celu przetestowania oprogramowania (naszego czy też właśnie zainstalowanego). W tych sytuacjach Synergy jest praktycznie niezastąpiony (chyba, że wolimy jakieś oprogramowanie alternatywne).
Komentarze
Prześlij komentarz